Są to kobiety i dzieci, które dotychczas przebywały w centrum PTAK. W popularnej "Budowlance" przyjętych zostało 11 kobiet i 19 dzieci.
Chcemy im stworzyć jak najlepsze warunki. Myślę, że przygotowane przez nas miejsca są na dobrym, przyzwoitym poziomie. Zwłaszcza że tutaj w grę wchodzą małe dzieci, dlatego te szczególne warunki są potrzebne - mówił prezydent Krzysztof Chojniak i zaznaczył, że miasto jest w stałym kontakcie ze służbami wojewody łódzkiego, gdyż wszystkie decyzje podejmowanie są w porozumieniu z wojewodą.
Jak informuje Edyta Wiernicka, dyrektor "Budowlanki", kobiety z małymi dziećmi trafiły do pojedynczych pokoi z łazienkami.
Przy maluchach jest więcej rozmaitych czynności, szczególnie tych higienicznych. Ponadto mamy mają zapewnioną większą intymność. Te nieco starsze dzieci ze swoimi mamami trafiły do świetlicy - wyjaśnia.
Po wypakowaniu bagaży w pokojach swoimi przeżyciami podzieliły się dwie mamy z Mikołajewa, z południa Ukrainy.
Droga była bardzo długa, zanim dotarliśmy tutaj do Piotrkowa. Najpierw trafiliśmy na dużą halę, gdzie było około 300 osób. Tutaj warunki są dla nas dużo lepsze, ponieważ mamy oddzielne pokoje. Nasza rodzina składa się z 11 osób i dla dzieci są tutaj na pewno lepsze warunki - mówiła pani Jewko, dziękując miastu za okazaną pomoc.
Nie podjęliśmy sami tej decyzji, tylko wojna zmusiła nas do opuszczenia naszego kraju - zaznaczała pani Lubow i relacjonowała, co dzieje się na Ukrainie. - Nasza droga też była bardzo ciężka i długa. Mam sześcioro dzieci. Jedno z nich, czyli mój syn musiał zostać na Ukrainie razem z moim mężem, i innymi braćmi. Jestem bardzo wdzięczna za pomoc, którą otrzymujemy w Piotrkowie. Uciekamy z Mikołajewa. Z relacji naszych bliskich, z którymi mamy kontakt wiemy, że miasto cały czas jest bombardowane. Bomby spadają na budynki cywilne, mieszkania, szpitale, szkoły. Wszystko jest niszczone - mówiła ze łzami w oczach pani Lubow.